Druga część w drodze, a my póki co przyjrzymy się pierwszej części "Jokera"

Dzisiaj omówimy sobie głośną produkcję sprzed lat, która do dzisiaj grzeje serca fanów uniwersum "Batmana". Wszyscy czytelnicy komiksów, fani Gotham i wielbicie filmów o suberbohaterach dostali srogi prezent. "Joker" to trudna w odbiorze, brutalna i "brudna" produkcja, która zrobi wam "bajzel" w głowie. Wszechobecny syf, anarchia i przestępczość w mieście dają się odczuć niemal na każdym kroku. Osobiście jestem bardzo ciekaw jak wypadnie kolejna część serii, która dużymi krokami zmierza na wielki ekran.

"Joker" powstały pod czujnym okiem Todda Phillipsa to film, który odbiega od typowych komiksowych adaptacji. Produkcja oferuje bowiem zimne spojrzenie na degradację psychiczną człowieka odrzuconego przez społeczeństwo. Joaquin Phoenix wcielający się w postać Arthura Flecka wykonał świetną robotę i tym samym wzbudził zachwyt fanów uniwersum. Dlatego też pojawi się w kolejnej cześci, i to z Lady Gagą! Nadmienię jeszcze, że "Joker" natychmiast stał się tematem wielu dyskusji ze względu na swoje mroczne podejście do tematu. Podobny los czeka pewnie kolejną część...

Portret samotności

Na wstępie skupmy się na analizie postaci tytułowego "Jokera". A zatem Arthur Fleck to postać znajdująca się na pograniczu desperacji i samotności. Facet pracuje jako klaun na ulicach Gotham,  czyli miasta przesiąkniętego przemocą i korupcją. Ale to już pewnie wiecie, jeśli choć raz "liznęliście" to uniwersum. Fleck żyje w ciągłym odrzuceniu, zarówno społecznym, jak i emocjonalnym. Jego niewdzięczna i słabo płatna praca na ulicy tylko pokazuje jak bardzo jest izolowany od społeczeństwa. Nawet kiedy próbuje przenieść swoje ambicje na scenę stand-upu, spotyka się z odrzuceniem ze strony publiki.

Życiowe porażki, utrata pracy, złe stosunki z szefem, pobicie, awantury, kradzież. Te wszystkie rzeczy potęgują jego poczucie bezwartościowości. Miasto Gotham w "Jokerze" przedstawiono jako miejsce, które jest zbiorowiskiem najgorszych wad społeczeństwa. Przemoc jest wszechobecna, a biedę i zaniedbanie widać na każdym kroku. Ludzie cierpią z powodu braku perspektyw. Reżyser Todd Phillips skutecznie wykorzystuje mroczny obraz miasta, aby podkreślić uczucie beznadziei, które przepełnia jego mieszkańców. Zwłaszcza tych, którzy znajdują się na samym dnie hierarchii społecznej.

Choroba a społeczne odrzucenie

W filmie obserwujemy napady niekontrolowanego śmiechu Arthura, które w w miarę rozwoju fabuły okazują się być symptomem jego choroby psychicznej. To właśnie ta niezrozumiała dla otoczenia przypadłość staje się kolejnym źródłem wyalienowania. W moim odczuciu sceny w komunikacji miejskiej, gdzie śmiech Arthura wywołuje agresję, są jednocześnie bolesne i pouczające. Przestrzegają nas przed brakiem empatii i pokazują, że czasami nic nie jest takie, na jakie wygląda. W filmie naprawdę przykro się na to patrzyło.

Rzecz jasna kluczowym momentem filmu jest przemiana Arthura w Jokera, czyli krwawy, psychodeliczny symbol anarchii i chaosu. To właśnie wtedy Arthur zmienia się w antybohatera i szybko przestajemy mu współczuć. Ale według mnie przemiana ta jest skomplikowana i wielowymiarowa. Arthur zdaje się odnajdywać w swojej nowej roli doskonale, jednocześnie tracąc ostatnie resztki człowieczeństwa. Phoenix odwalił kawał dobrej roboty! Fenomenalnie oddał on tę metamorfozę, pokazując zarówno kruchą, ludzką stronę Arthura, jak i brutalną, nieprzewidywalną naturę Jokera. Prawdziwy majstersztyk!

Kontrowersje i przesłanie

Jak już pewnie wiecie, film "Joker" wzbudził wiele kontrowersji zarówno w kraju, jak i za granicą Zapoczątkował debatę na temat przemocy oraz zbudował fundamenty pod dyskusję na temat odpowiedzialności mediów i społeczeństwa za wzrost zachowań antyspołecznych. Jakby tego było mało, czytając recenzje i komentarze zauważyłem, że niektórzy krytycy ganili produkcję za gloryfikację przemocy. Z kolei inni widzieli w nim ważne przesłanie o społecznej alienacji i jej konsekwencjach. Bez względu na interpretację, musicie przyznać, że "Joker" jest filmem, który zmusza do refleksji. I zostaje w pamięci na długo...

Podsumowując, "Joker" autorstwa Todda Phillipsa jest moim zdaniem jednym z najbardziej znaczących i wpływowych filmów ostatnich lat. Dzięki niezwykłej roli Joaquina Phoenixa, świetnej kreacji Roberta de Niro, mrocznej atmosferze i głębokiej analizie społecznych problemów, film ten zapada w pamięć na długo. Według mnie "Joker" bawi, wzrusza, drażni, daje ukojenie, irytuje i cieszy. Zależnie od sceny. To prawdziwa karuzela emocji! Jednak przede wszystkim zmusza do zastanowienia nad społeczeństwem, które często zbyt pochopnie odrzuca to, czego nie rozumie. Polecam i to mocno!