Hit tego lata i zarazem trzecia część przygód bohatera-świra: "Deadpool & Wolverine"

Świat Marvela to miejsce, gdzie nadludzkie zdolności i skomplikowane emocje często idą w parze. A więc i w tym przypadku nie mogłoby być inaczej. "Deadpool & Wolverine" czyli hicior z 2024 roku w reżyserii Shawna Levy'ego wnosi nowy wymiar do opowieści o superbohaterach. Kinowy hit, zderzając dwie ikoniczne postacie – Deadpoola granego przez Ryana Reynoldsa i Wolverine'a w wykonaniu Hugh Jackmana, nie tylko rozwija ich indywidualne sagi. Według obserwatorów tworzy również unikalną narrację o przetrwaniu i odrodzeniu, a to wszystko okraszono humorem w stylu poprzednich części. A zatem pewnie wiecie czego można się po filmie spodziewać, mam rację?

Na wstępie jeszcze dodam, że film rozbił bank jeśli mówimy o sprzedaży biletów w kinach. Zainteresowanie seansem przeszło chyba najśmielsze oczekiwania twórców i zapewne do dzisiaj liczą zarobiony hajs. Już Deadpool 2, a nawet pierwsza część, cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, więc kasowy sukces "trójki" był niemal pewny. Jak zatem trzecia część serii wypada na tle swoich dwóch poprzedniczek? I czy zaskarbiła sobie serca widzów? O tym i o wielu innych kwestiach przeczytacie w dzisiejszej recenzji.

Na wstępie jak zawsze krótko o fabule

Uwielbiany przez nas Wade Wilson, znany jako Deadpool, znajduje się w punkcie zwrotnym swojego życia. Facet zmaga się z kryzysem wieku średniego i zawodowymi porażkami. Jego nowa kariera jako sprzedawca używanych samochodów jest daleka od ekscytujących uniesień stereotypowego superbohatera. Jednak gdy światowe zagrożenie wisi na włosku, Wade musi ponownie przywdziać swój kostium. Jakby tego było mało, w obliczu globalnej katastrofy, Deadpool musi połączyć siły z Wolverinem. Panowie zrobią to mimo historycznych różnic i częstych spięć, aby ocalić nie tylko bliskich Wade'a, ale całą ludzkość. Może nie będą darzyć się miłością, ale jakakolwiek nić porozumienia pojawić się musi...

Któż nie lubi tej dwójki z Hollywood? Reynolds i Jackman, powracając do swoich ról, wywołują jednocześnie szeroki uśmiech i politowanie. Deadpool, z jego charakterystycznym czarnym humorem i lekkością w obliczu niebezpieczeństwa, idealnie kontrastuje z surowym, często cynicznym Wolverine'em. Ich relacja, pełna wzajemnych złośliwości, ale także szacunku, jest kluczem do emocjonalnego rdzenia filmu. Szacunek to może nie jest właściwe słowo. Ich relacja jest tak pokręcona, że trudno mi ją w ogóle opisać. To tak jakby zmieszać w kotle szacunek, pogardę, ironię, miłość i nienawiść. Po zmieszaniu wyszłoby coś na miarę relacji dwójki głównych bohaterów.

Co jest kluczem do sukcesu serii filmów z Deadpoolem?

Shawn Levy zręcznie lawiruje między akcją a komedią, co jest znakiem rozpoznawczym filmów z Deadpoola. Jednocześnie wprowadził mroczniejsze, bardziej dosadne motywy związane z Wolverine'em. Podejrzewam, że ten drugi sprowadził do kin sporą widownię. Sam zawsze darzyłem tę postać niemałą sympatią. Mieszanka dwóch styli daje filmowi unikalny charakter – jest jednocześnie zabawny i poważny, lekki i głęboki. Sceny akcji są dynamiczne i odjechane, a humor inteligentnie przeplata się z poważniejszymi momentami, co daje nam prawdziwy rollercoaster emocji. To już chyba wizytówka serii z Deadpoolem w roli głównej.

Efekty specjalne w "Deadpool & Wolverine" rzecz jasna robią robotę i są trzonem produkcji. Zarówno tej, jak i dwóch poprzednich części serii, która podbiła serca kinomanów. Sceny walki i rozwałki zrobiono z wielką precyzją i srogim rozmachem, co pozwala na maksymalne wykorzystanie umiejętności bojowych obu bohaterów. Nie wspominając o ich przeciwnikach, którzy także zrobili na ekranie sporą rzeźnię. Nie sposób nie zwrócić uwagi na kostiumy, charakteryzacją i wykonanie, które wiernie oddają charakterystyczne cechy postaci z komiksów. Wszystko wręcz ocieka cynizmem, sporo wszędzie ironii i głupkowatego humoru. Ale chyba właśnie miało to wyglądać.

Film roku? Czy może z dużej chmury mały deszcz?

Napiszę to bez ogródek: jest naprawdę nieźle. Znalazłoby się kilka scen, które nieco mnie znużyły, kilka żartów na siłę i powtórzonych patentów, które już mnie nie bawią. Ale "Deadpool & Wolverine" to film, który i tak fani serii, jak i nowi widzowie uznają za satysfakcjonujący. To, że poruszono tematykę starzenia się superbohaterów (podobnie jak w serialu "The Boys", a konkretnie w czwartym sezonie), czyni go wyjątkowym hitem w świecie Marvela. Bo przecież ich wieczna młodość i niezniszczalność wydają się być normą. Jeśli jeszcze nie byliście w kinie, to nie zwlekajcie. Polecam film ludziom z dystansem, fanom uniwersum i młodszej widowni! Ubawicie się do łez!