Gratka dla fanów serii filmów o Rockym! Przed wami "Creed III"

Zwykle w odniesieniu do tak głośnych tytułów na wstępie pytam czytelników, czy są tu jacyś fani omawianej serii lub pojedynczego bohatera. Tym razem coś mi mówi, że pytać nie muszę. Dla fanów Rocky'ego to prawdziwa gratka, dla fanów sportów walki, wartkiej akcji i adrenaliny również. To wielki powrót pełnej napięcia i naparzanki historii na duży ekran. To również zaspokojenie potrzeb fanów, którzy mocno wczuli się w całą serię i z sentymentem wspominają poprzednie części bijatyk.

Jestem zatem pewien, że "Creed III" wyreżyserowany przez Michaela B. Jordana, to film, na którego z niecierpliwością oczekiwały miliony fanów serii o Rockym. Tym razem, opowieść sportowa ewoluuje, prezentując starcie pomiędzy dwoma dawnymi przyjaciółmi. W głównych rolach występują Michael B. Jordan, Tessa Thompson oraz Jonathan Majors, którzy przyczyniają się do wielowymiarowego portretu walki nie tylko w ringu, ale i w życiu z różnymi problemami. Jak więc wypadła trzecia część serii?

Poznajcie fabułę "trójki"

"Creed III" kontynuuje rzecz jasna historię Adonisa Creeda, który po zdominowaniu świata boksu osiągnął chyba sam szczyt w życiu zawodowym i prywatnym. Wydawałoby się, że jego życie to oaza spokoju i szczęśliwości. I tutaj niespodziewanie na scenie pojawia się Damian - przyjaciel z dzieciństwa Creeda. Wraca on po wieloletniej odsiadce z zamiarem wyrównania starych rachunków i jak deklaruje, niczego nie boi się bardziej niż porażki. Wygląda na to, że to właśnie konfrontacja z Damianem stanie się dla Adonisa próbą ognia, której może nie podołać.

Jonathan Majors jako Damian doskonale odgrywa rolę antagonisty pełnego determinacji i desperacji. Jest po prostu niezłym świrem, tyle powiem. A raczej napiszę. Jego postać jest skomplikowana, pełna gniewu oraz rozczarowania życiem. A to, jak łatwo się domyślić, czyni go nie tylko groźnym przeciwnikiem w ringu, ale również bohaterem tragicznym. Z kolei Michael B. Jordan w roli Adonisa Creeda prezentuje postawę wyważoną, spokojniejszą, rzekłbym nawet że tak poukładaną, jakiej nie widzieliśmy w poprzednich filmach serii.

Krótko o kwestiach technicznych

Moim zdaniem debiut reżyserski Michaela B. Jordana okazał się sukcesem, a przeplatanie życiowych perypetii z ekscytującymi walkami w ringu zdało egzamin. W filmie bowiem pokazano nie tylko bokserskie pojedynki, ale również zwrócono uwagę na stawkę, o jaką toczy się walka. Podejście reżysera do narracji jest według mnie świeże, a zarazem podtrzymujące nieśmiertelne już dziedzictwo serii. Z kolei sceny walki zrealizowano z dbałością o szczegóły takie jak dynamika i realizm, co uczyniło produkcję prawdziwym "sztosem" i kinowym hiciorem.

Czuć na każdym kroku, że ścieżkę dźwiękową skomponowano z myślą o podkreśleniu dramaturgii konfrontacji oraz wybrzmieniu konfliktów bohaterów. Co więcej, muzyka łącząca elementy klasyczne z nowoczesnymi odzwierciedla zarówno dziedzictwo serii, jak i nowoczesność produkcji. Z kolei zdjęcia, które dobitnie pokazują brutalność i piękno sportu jakim jest boks, są nie mniej ważnym elementem, dzięki któremu "Creed III" wyróżnia się na tle innych filmów sportowych.

Dziedzictwo serii

W mojej i nie tylko mojej opinii, "Creed III" stanowi zarówno kontynuację jak i rozwinięcie serii o Rockym. Tytuł ten doskonale wpisuje się w kulturę bokserską, jednocześnie oddając hołd przeszłości, jak i otwierając nowe rozdziały. Dzięki solidej pracy twórców film staje się czymś więcej niż tylko sportowym dramatem. Czuć, że jest to także opowieść o odkupieniu, determinacji i o tym, że demony z przeszłości czasami powracają. I trzeba się z nimi zmierzyć. Polecam!!!